Mahomet do góry czy paczkomat do klienta?

W 2016 r. Google wrzucił do Internetu informację o tym, że prowadzi intensywne prace nad stworzeniem autonomicznego paczkomatu. Dwa lata później pierwsze autonomiczne paczkomaty weszły do codziennego użytkowania… w Chinach.

To, że pierwsze autonomiczne paczkomaty pojawiły się akurat w Chinach, nikogo specjalnie nie dziwi. Chińczycy inwestują w nowe technologie, w tym szczególnie we wszystko, co jest oparte na sztucznej inteligencji i ma potencjał rewolucjonizowania rynku. Najbliższa rewolucja, czekająca nas na przestrzeni najbliższej dekady, ma dokonać się w transporcie. Na dobrą sprawę, to ona już trwa – przynajmniej w Chinach.

Jak to robią w Kraju Środka?

Wszyscy liczący się producenci samochodów ciężarowych prowadzą obecnie badania nad autonomicznymi ciężarówkami. Chińczycy już ich używają. Stworzyli technologiczne 2w1: nie dość, że samochody obywają się bez kierowcy, to straciły apetyt na ropę: zamiast diesli mają silniki elektryczne. Autonomiczne ciężarówki o miło brzmiącej nazwie Qomolo w miejscu kabiny kierowcy posiadają gigantyczny akumulator. Jest on nie tylko wielki, ale też diablo szybki w ładowaniu: regeneracja trwa dwie godziny i odbywa się bezprzewodowo. Na jednym ładowaniu pojazd może pokonać od 150 do 300 kilometrów. Zasięg zależy od mocy konkretnego modelu akumulatora oraz od tego, jak wiele hamowań i zjazdów z górki trafi się na trasie: im więcej hamowań, tym więcej energii ciężarówka potrafi odzyskać.  

Ciężarówki Qomolo to tylko jedna z gałęzi rozwoju autonomicznego transportu w Kraju Środka. Chińczycy szykują się na igrzyska zimowe w 2022 r. Jedną z uruchomionych z tej okazji technicznych „zabawek” jest linia kolejowa łącząca Pekin z ośrodkami narciarskimi w Zhangjiakou. Pokonanie 175-kilometrowej trasy zajmuje 45 min. To zasługa autonomicznego pociągu, który porusza się z prędkością 350 km/h. To aktualnie najszybszy pociąg obsługiwany przez inteligentne algorytmy, obywający się bez kontroli żywego maszynisty.

Busik z pieskiem SMS-uje do odbiorców

Autonomiczne paczkomaty sklepu internetowego JD.com (drugiego co do wielkości wśród chińskich gigantów handlu elektronicznego), wyjechały na ulicę miasta Changsha w prowincji Hunan w 2018 r. Pojazdy przypominające miniaturowe mikrobusy, oznakowane są ikoną uśmiechniętego pieska – logo sklepu JD.com.

Pojazdy mają napęd elektryczny i poruszają się z prędkością maksymalną 18 km/h. Orientację w terenie zapewnia im radar, a doskonałe zmapowanie terenu dostaw pozwoliło na uzyskanie pełnej autonomii. W razie nieprzewidzianych sytuacji (awaria, blokada drogi, akt wandalizmu), pojazd zatrzymuje się i wysyła alert do centrali. Doręczanie paczek odbywa się w ten sposób, że dojeżdżając do miejsca odbioru, pojazd wysyła powiadomienie (SMS). Odbiór paczki odbywa się na podobnych zasadach, jak w przypadku paczkomatu stacjonarnego.

Rewolucji paczkomatowej nie będzie?

Paczkomat dojeżdżający do klienta wykonuje identyczną usługę, jak tradycyjny kurier z żywym kierowcą. Ma jednak spore ograniczenia: nie dotrze do drzwi mieszkania, nie skonsultuje też szczegółowych warunków dostawy (np. drobna korekta czasu lub miejsca). Małe, relatywnie ciężkie pojazdy, wymagają doskonałej jakości dróg, co ogranicza ich użycie do centrów dużych miast. Pozostaje też kalkulacja kosztów: budowa sieci paczkomatów stacjonarnych może okazać się w dłuższej perspektywie znacznie bardziej opłacalna niż utrzymywanie floty paczkomatów autonomicznych. Być może od początku przedsięwzięcie logistyczne JD.com było nastawione głównie na promocję marki.

Pośrednim potwierdzeniem wątpliwości związanych z karierą autonomicznych paczkomatów jest fakt, że nie pojawiły się wiadomości o kolejnych tego typu wdrożeniach. Za to aż huczy od newsów związanych z wykorzystaniem w branży kurierskiej dronów. Jeżeli związane z nimi nadzieje da się zmaterializować, będzie to oznaczało, że transport kołowy, szczególnie logistyka ostatniej mili, stanie się domeną latających dostawców.